Wraz z zasłużonym sukcesem Baldur’s Gate III, filmu „Złodziejski honor” i serialu „Stranger Things” Dungeons and Dragons znów jest na językach. Branżowe magazyny wracają pamięcią do dawnych gier wideo opartych na tym systemie oraz jego wpływie na kulturę. Coraz częściej wspomina się o pewnym przedsięwzięciu – Critical Role. Jeśli znacie – bidet, crittersi. Jeśli jednak jeszcze nie znacie, chętnie przybliżę, bo prędzej czy później o tym usłyszycie.

Te słowa zawierają w zasadzie najlepszy opis. Zdanie, które rozpoczyna każdy odcinek programu/show internetowego, w którym, no cóż, grupa aktorów dubbingowych gra w Dungeons and Dragons! Tylko tyle i aż tyle. Nie byle jakich aktorów, bo takich, którzy nadali życie ukochanym postaciom z gier wideo, anime, kreskówek i sami byli zaangażowani w ich produkcję. Jest coś magicznego w prostocie pomysłu, aby zawodowi aktorzy prowadzili wspólną grę planszowo-fabularną, która nastawiona jest na improwizację, tworzenie narracji, postaci, świata, wcielanie się w wymyślone przez siebie role. No i rzucanie kostkami.

Członkowie Critical Role prowadzili sesje RPG we współpracy z wielkimi markami, takimi jak Diablo, Doom, Elder’s Scrolls czy „Gra o tron”

Critical Role – triumf graczy / PSX Extreme 320

Gry wideo jako medium rozwijają się bardzo dynamicznie i aktorzy głosowi mają w tym olbrzymi udział. Prócz oczywistej strony wizualnej gry w pewnym momencie swojego dojrzewania musiały zaoferować rozbudowaną historię i dialogi. Z początku fabuła przekazywana nam była poprzez napisy i cutscenki. Wiadomo, że słowem pisanym (wyświetlanym?) można wywołać całą gamę uczuć, literatura od setek lat to udowadnia, ale gry potrzebowały jeszcze czegoś, co by je wyróżniało jako interaktywne opowieści. Potrzebowały sposobu na pokazanie emocji postaci, by gracze całkowicie uwierzyli w to, co widzą i słyszą, i musiało to być podane w odpowiedni sposób i we właściwym momencie. Nie mogło odstawać od poziomu filmów, seriali czy animacji, jeśli gry jako sztuka miały być traktowane poważnie. Dziś trudno sobie wyobrazić np. MGS bez udziału Davida Haytera i Cama Clarke’a.

Twórcy zrozumieli, że incydent „Claire Sandwich” z RE nie może się powtórzyć. Już dawno minęły czasy, gdy rozsądny wydawał się pomysł: „Hej, to tylko litery do przeczytania, każdy się do tego nadaje”. Jedna linijka tekstu przeczytana przez inne osoby może dać bardzo różny efekt. Porównajmy choćby „You are tearing me apart!” w wykonaniu Jamesa Deana i Tommy’ego Wisseau. Dziś możemy posłuchać w naszych ulubionych tytułach niezwykle utalentowanych ludzi, którzy potrafią wczuć się w postać i odegrać rolę w taki sposób, że dany bohater będzie nam się kojarzył z tym konkretnym głosem. Tak jak branża gier wideo się rozwija, także artyści z nią związani szlifowali talent. To zaszczyt móc podziwiać wyjadaczy sceny, choć moim zdaniem aktorzy dubbingowi nadal nie są wystarczająco doceniani, ale są i tacy, którzy to uznanie słusznie otrzymali. I takimi artystami są członkowie Critical Role.

Cały artykuł dostępny w PSX Extreme 320.

Instagram