Gdy pokazano nam w zeszłym roku podczas gamescomu pierwsze fragmenty serialu „Fallout”, wiedzieliśmy, że będzie to coś dobrego. Ale chyba nikt z nas nie przypuszczał, że może być to produkcja, która wbije się do czołówki ekranizacji gier.

Jeszcze nie tak dawno temu na dźwięk słów „ekranizacja gier” prawdziwych fanów przeszywał mrożący krew w żyłach strach. Hollywood od lat próbowało nakręcić dobry film na podstawie jakiegoś popularnego growego IP, ale nie wychodziło. Przytoczę tylko takie tytuły jak „Super Mario Bros.”, „Alone in the Dark”, „Doom”, „Assassin’s Creed”, „Need for Speed” czy „Hitman”. A to, jak wiecie, tylko czubek góry lodowej. Oczywiście wśród nich były również takie, które dało się obejrzeć bez uderzania głową w stół z bólu. Mówię tutaj oczywiście o „Mortal Kombat” z 1995 r. w reżyserii Paula W.S. Andersona, który później zabrał się za ekranizację sagi „Resident Evil” ze swoją żoną Millą Jovovich w roli głównej. Niemniej wielbiciele gier nie mieli szczęścia. Na ich liście cały czas brakowało dobrej produkcji opartej na jakimś znanym tytule. Wszystko zmieniło się wraz z serialem HBO „The Last of Us”. Ta świetna produkcja napisana przez Neila Druckmanna i Craiga Mazina była jak mokry sen każdego gracza. Wyglądała obłędnie, a obsadzenie w głównych rolach Pedro Pascala i Belli Ramsey było strzałem w dziesiątkę. I nagle worek dobrych produkcji się rozwiązał i zaczęliśmy dostawać kolejne i kolejne seriale, którymi mogliśmy się zachwycać. Że wspomnę tylko „Twisted Metal” z Anthonym Mackiem, animowane „Arcane” czy anime „Cyberpunk: Edgerunners”. Kurczę, nawet „Gran Turismo” wyszło naprawdę porządnie. Najmłodsi gracze dostali natomiast dwie części przygód „Sonica” i animowany „Super Mario Bros. Film”.

Nolan wraz z innymi reżyserami zadbał, by każda scena obfitowała w nawiązania i easter eggi do świata, jaki znamy z gry

Jak zrobić sobie Fallouta? / PSX Extreme 320

I gdy już się wydawało, że lepiej być nie może, pojawia się Jeff Bezos ze swoim Prime Video i zapowiada ekranizację serii gier Fallout. Nie powiem, byłem sceptyczny, dopóki nie usłyszałem, że odpowiedzialny za nią będzie twórca serialu „Westworld”, czyli Jonathan Nolan. Miałem okazję spotkać się z nim oraz z Toddem Howardem, producentem wykonawczym w Bethesda Game Studios, w Londynie. Zapytałem, kto do kogo przyszedł z pomysłem, zakładając dość błędnie, że był to Jonathan. „To ja pierwszy odezwałem się do niego w sprawie wspólnego projektu. Jak wiesz, wcześniejsze próby ekranizacji gier nie były, łagodnie mówiąc, udane. Dlatego potrzebowałem człowieka, który zna ten świat i ten produkt. Który nie będzie się go uczył na planie czy podczas pisania scenariusza. On ma nim żyć. Spędzić w nim kilkanaście godzin i go z całego serca pokochać. Jonathan tak zrobił”, mówi mi Todd. Gdy go słucham, widzę, że chodziło mu o to, by postapokaliptyczny świat był główną postacią wszystkich historii, a nie pojawiający się na ekranie bohaterzy. Oni mogą się zmieniać, otoczenie zawsze pozostanie to samo. Co ciekawe, producent zdradził mi, że poszukiwanie odpowiedniego reżysera do tego projektu trwały prawie dekadę.

Cały artykuł dostępny w PSX Extreme 320.

Instagram