Lost Records: Bloom & Rage to nowa narracyjna przygoda od Dontnod Entertainment, specjalistów gatunku, którzy stoją m.in. za uznamy Life is Strange.

Platformy: PS5 / XSX / PC
Premiera: IV kwartał 2024
Producent: Dontnod Entertainment

Niektórzy opisują trwające wciąż branżowe zwolnienia w kategoriach kataklizmu. Sytuacja faktycznie jest niewesoła, ale trzeba pamiętać, że już to przechodziliśmy i przetrwamy i tym razem. Zjawisko występuje w regularnych cyklach, mniej więcej co dekadę, podmywając fundamenty nawet bardzo zdolnych zespołów. Jedną z firm, której udało się uniknąć 10 lat temu zatonięcia, jest Don’t Nod. Francuska ekipa zaliczyła wpadkę z premierą Remember Me i prawie zbankrutowała w 2013 r. Paryżanie otrzepali się jednak z kurzu i dostarczyli już dwa lata później świetne Life is Strange. Teraz pora na kolejną demonstrację siły tych deweloperów.

Lost Records: Bloom & Rage intryguje od pierwszego kontaktu, przywołując skojarzenia z netfliksowym „Stranger Things”. Mamy tu grupę zgranych koleżanek, grających w punkowej kapeli, dziewczyn wędrujących po nocach z latarkami, próbujących odkryć niepokojące tajemnice małego amerykańskiego miasteczka. Młody wiek bohaterek mógłby wskazywać na infantylne klimaty, ale autorzy tej opowieści z pogranicza horroru i science fiction mają znacznie większe ambicje. Akcja przenosi nas z połowy lat 90. do współczesności, gdzie zobaczymy Swann, Norę, Autumn i Kat jako już dorosłe kobiety. Po całych dekadach zerwanego kontaktu, prawdopodobnie na skutek traumy, którą przeżyły, spotkają się ponownie, próbując dojść do tego, co tak naprawdę wydarzyło się prawie 30 lat temu.

Cały artykuł dostępny w PSX Extreme 319.

Dodaj komentarz

Instagram