5 czerwca do sklepów trafi Nintendo Switch 2. Zebraliśmy wszystkie fakty, pierwsze wrażenia dotyczące sprzętu i informacje o grach, jakie zadebiutują wraz z konsolą.
Kiedy czytacie te słowa, mamy około miesiąca do premiery Switcha 2.. Na początku kwietnia Nintendo zorganizowało pokazy dla mediów i Direct dla internautów. Było sporo informacji, nie uniknięto pewnego chaosu – zbieramy wszystko, co istotne. Jednocześnie kilka stron dalej Wojtek pisze o wrażeniach związanych z graniem w nowości na Switchu. Poniżej wszystko inne, co trzeba wiedzieć.
Wygląd, kontrolery i reszta
Nowa generacja Switcha pod kątem wyglądu to typowa sprzętowa ewolucja. Konsola jest odrobinę wyższa i dłuższa (na oko kolejno około 1 cm i 2 cm z hakiem, nie podano oficjalnej specyfikacji) i niewiele cięższa (porównanie w stosunku do wersji OLED). Widać, że to nowa generacja sprzętu, ale zarazem to nadal rodzina Switchów. Odrobinę przeprojektowane Joy-Cony 2 mają m.in. trochę większego analoga i większe przyciski SL i SR. Na prawym kontrolerze pojawił się nowy przycisk – C, aktywujący funkcję GameChat, umożliwiającą komunikację głosową i wideo między graczami (więcej info o tej funkcji w dalszej części tekstu). Niestety analogi nie korzystają z efektu Halla, także – kto wie – może znowu będzie trzeba mierzyć się z problemami. Nie ma też co liczyć na analogowe triggery – stanęło na cyfrowych. Istotna zmiana dotyczy samego mocowania – kontrolery mają magnetyczne połączenie, dzięki czemu lepiej „przylegają” do konsoli. Kto miał szansę sprawdzić konsolę na przedpremierowych pokazach, ten był zgodny, że dzięki temu gra się na Switchu 2 w wersji handheld lepiej niż na poprzedniku. Ogólnie to solidny update sprzętowy, a dominacja koloru czarnego sprawia, że całość wygląda „poważniej”, przypominając trochę Steam Decka.
Odczepianie i mocowanie jest teraz łatwiejsze, a w przypadku złego „wsadzenia” Joy-Cona, wystarczy go odczepić i tyle – zero mocowania się z mechanizmem. Natomiast nie zniknęło charakterystyczne „klik”. Nowe Joy-Cony dla Switcha 2 nie są kompatybilne ze starszymi modelami konsoli, natomiast Joy-Cony z poprzedniego Switcha są kompatybilne z grami na jego następcę (ale nie wszystkie funkcje mogą być wtedy dostępne – zobaczymy, jak to wyjdzie w praniu) i z grami z poprzedniej generacji. Do ładowania kontrolerów z poprzedniej generacji wymagana jest oryginalna stacja dokująca. Joy-Cony 2 mają też funkcję rumble HD 2, ulepszoną wersję „wibracji” znanych z pierwszego Pstryczka. Konsola zadebiutuje wyłącznie z jednym kolorystycznym zestawem kontrolerów. Wraz nowymi Joy-Conami zaprezentowano również nową generację Pro Controllera.
Nintendo Switch 2 Welcome Tour – pomysł stworzenia gry lub doświadczenia wprowadzających gracza w świat nowej konsoli jest świetny. Czasami można zrobić z tego sztukę, jak w przypadku rewelacyjnego Astro’s Playroom, które witało posiadaczy PS5. Switch 2 też ma otrzymać podobną propozycję (ale nie na poziomie Astro) – konsola zadebiutuje wraz z Nintendo Switch 2 Welcome Tour. Całość można opisać jako kolekcję minigier połączonych bieganiem po obudowie Switcha 2 w izometrycznym rzucie. Każda gierka (lub doświadczenie) pokazuje nową funkcję konsoli, a to możliwość korzystania z kontrolerów jak z myszki (m.in. gra, w której unikamy spadających kolców) czy rumble HD 2 (zabawa cyfrowymi marakasami). Inne gry to np. przechodzenie levelu 1-1 w Mario Bros. w 4K – dowcip polega na tym, że zachowano oryginalną rozdzielczość gry z NES-a, zatem obraz jest wielkości pocztówki, a cały etap mieści się na jednym ekranie. Można też próbować rozpoznać, która animacja ma 120 klatek na sekundę. I tak dalej. Brzmi ciekawie i fajnie? No to wiedzcie, że Nintendo weźmie za to (prawdopodobnie) równowartość 10 euro. Jeśli rzeczywiście trzeba będzie za to zapłacić na start, to trochę szkoda, bo takie darmowe przywitanie byłoby bardzo fajne dla osób, które właśnie kupiły konsolę za ponad 2000 zł.
Sama zasada działania Joy-Conów, podobnie jak sposób grania na Switchu 2 (czy to w wersji mobilnej, czy w docku), się nie zmieniła, tak że nie ma tu czego tłumaczyć. Największą nowością w przypadku kontrolerów pozostaje funkcja myszy – po zamontowaniu odpowiednich szyn kontrolery stają się fuzją, no cóż, myszki i kontrolera. Możemy grać za ich pomocą na płaskiej powierzchni w gry od podstaw stworzone z myślą o dwóch myszko-conach (np. w Drag x Drive, więcej info w ramce) lub w trybie mieszanym (Metroid Prime 4), trochę jak na komputerze (kombo klawiatura i myszka). Joy-Cony 2 w trybie myszki nadal mają funkcję rumble i działający żyroskop oraz funkcje ruchowe (czyli, jeśli gra to przewiduje, możemy np. rzucić piłką, podnosząc kontroler). Generalnie jest to interesujący patent, a w ofercie konsoli znajdą się tytuły takie jak nowe Civilization. Jednak ile osób ma zorganizowaną przestrzeń do grania tak, że będą mogły swobodnie korzystać z myszko-cona?

Jeszcze kilka detali dotyczących samego sprzętu. Z tyłu znajdziemy regulowaną podstawkę (podobną do wersji znanej z OLED-a), ale sprawiającej wrażenie trochę lepszej. Na górze konsoli umieszczono drugi port USB-C, zatem ładowanie podczas grania w wersji mobilnej wreszcie będzie wygodniejsze. Stacja dokująca wygląda podobnie i działa na tej samej zasadzie, co poprzednia.
Ekran i bateria
O ile różnice w rozmiarze i wadze konsoli nie są gigantyczne, o tyle w przypadku ekranu, szczególnie w porównaniu do pierwszej generacji Switcha (przekątna 6,2 cala), skok jest wyraźny. Switch 2 ma ekran o przekątnej 7,9 cala (model OLED miał ekran siedmiocalowy) o rozdzielczości 1080p (zatem żegnamy się z 720p). Niestety jest to panel LCD. Jego jakość jest lepsza niż w przypadku pierwszej generacji Switcha – różnica na plus jest niepodważalna, ale nadal nie jest to OLED. W ramach „rekompensaty” dostaniemy obsługę HDR, VRR (zmiennej częstotliwości odświeżania) i wsparcie dla trybu 120 Hz.
Wprowadzone nowości można opisać jako absolutne „must-have” w 2025 r. Decyzja o implementacji ekranu 1080p z dodatkowymi funkcjami oznacza jednak większe zużycie baterii. Nintendo nie było skore podać, jaki jest szacowany czas pracy na baterii, ale w końcu ujawniło, że jest to pomiędzy 2,5 a 6 godzin (tyle, co Switch v1). Dla porównania w przypadku modelu v2 było to 4,5 do 9 godzin (podobnie jak dla OLED-a). Winowajcą pozostaje wyższa rozdzielczość i większa moc obliczeniowa – jest to wyzwanie, z którym borykają się również komputerowe handheldy. Niektóre gry umożliwią zmianę rozdzielczości i wyłączenie HDR, co może wpłynąć na dłuższą pracę baterii, ale nie liczmy na to, że grając w Cyberpunk 2077, będziemy w stanie przejechać pociągiem z Krakowa do Gdańska bez ładowania konsolki.
NVIDIA na pokładzie i „moc PS4”
Skoro już użyłem magicznego słowa „moc obliczeniowa”, to pora skupić się na specyfikacji i tym, co potrafi sprzęt w wersji umieszczonej w docku. Przede wszystkim wreszcie doczekaliśmy się 4K i w 60 klatkach na sprzęcie Nintendo (ale raczej nie ma co liczyć na grę w 4K i 120 Hz) – lepiej późno niż wcale. Konkrety specyfikacji Nintendo trzyma w tajemnicy, ale oficjalnie wiemy, że Switch 2 korzysta z specjalnie zaprojektowanego układu Nvidii z procesorem graficznym mającym dedykowane rdzenie RT i rdzenie Tensor. Te pierwsze mają dowieźć ray tracing (czy generalnie lepsze efekty związane z oświetleniem, cieniami czy odbiciami), a drugie jednostki obliczeniowe, odpowiedzialne za uczenie maszynowe, obdarowują konsolę DLSS, czyli technologią skalującą rozdzielczość ekranu z niższej do wyższej. Jej odpowiednikiem w przypadku PS5 Pro, i zarazem istotnym elementem nowej konsoli Sony, było PSSR. Wprowadzenie DLSS może być kluczowe dla Switcha 2, gwarantując wyższą rozdziałkę bez zbędnego obciążania konsoli. Oficjalnie nie wiadomo, które gry skorzystają z DLSS, co jest trochę dziwne, ale z drugiej strony pasuje do braku jasnej komunikacji ze strony Nintendo.

Dobrze, spróbujmy rozpakować te informacje i pospekulować, co zaoferuje Switch 2. Chip Nvidii nie jest niespodzianką, bo poprzedni Switch korzystał ze specjalnej wersji układu Tegra X1 tej samej firmy, powstałego z myślą o sprzęcie mobilnym. Już w momencie startu Switcha był to przestarzały układ. Switch 2 zadebiutuje z bardziej nowoczesnymi bebechami. Nintendo mówi o mocy 10 razy większej niż w przypadku Switcha – trzeba to traktować z dystansem, plus zapewne chodzi moc wersji w docku, a nie poza nim. To, że ośmioletni Breath of the Wild w wersji na Switcha 2 (więcej o grach w osobnej ramce) ma dwa razy lepszy framerate i wyższą rozdzielczość (1440p, nie 4K), nie zwala z nóg. Ale co będzie z grami za dwa-trzy lata? Teoretycznie moc Switcha 2 można porównać do czegoś pomiędzy PS4 a PS4 Pro, aczkolwiek nie jest to w pełni celne podsumowanie, bo za sprawą VRR, 120 Hz czy DLSS i specjalnego chipa Nvidii mamy do czynienia z czymś na wzór PS4, ale wyprodukowanego w 2025 r., ze wszystkimi dobrodziejstwami nowych rozwiązań stworzonych z myślą o gamingu.
Nintendo z pewnością będzie w stanie wykorzystać moc Switcha 2. A inni? Deweloperzy (ci, którzy dostali stacje robocze) mają być rzekomo zadowoleni z tego, co oferuje nowość Nintendo. Jedno jest pewne, chociaż – pod kątem mocy – Switch 2 jest za innymi current-genami, to japońska firma dogoniła obecną generację konsol, dzięki czemu studia mogą robić konwersję takich nowych pozycji jak Split Fiction czy Star Wars Outlaws. Bardzo ciekawe, jak wyjdą one w praktyce, szczególnie w przypadku Outlaws.
Cały artykuł dostępny w PSX Extreme 332.