Nintendo Switch 2 sprzeda się doskonale, czy tego chcemy, czy nie. To powód do smutku. I do radości.

Jeden rabin lubi colę. Drugi woli pepsi. Świat z kolei jest zbyt ciasny dla obydwu, przynajmniej zdaniem graczy. Historia gier to w końcu kronika sinusoidalnych odwrotów i powrotów do plemienności. Najnowszym rozdziałem w nowożytnych dziejach medium jest Nintendo Switch 2. A konkretniej – zapowiedź konsoli, która roznieciła iskrę dawnych wojen konsolowo-konsolowych; sprawiła, że odruchowo wymacaliśmy, czy portfel wciąż jest w kieszeni. Uff, jest. Ja bym się jednak nie przywiązywał.

Krew za krew

Duskbloods, czyli nowa gra studia FromSoftware wyreżyserowana przez Pana Boga Hidetakę Miyazakiego, zostanie wydana jako tytuł ekskluzywny na Switcha 2. To nie pierwszy raz, gdy Nintendo próbuje wydłubać perłę z korony współczesnego gamingu – przed dekadą do familijnego portfolio Ninny trafiła choćby Bayonetta. Wówczas nie mieliśmy jednak do czynienia z marką tej rangi. FromSoftware to nie tylko ulubiona firma Pana Janka, którego stać na więcej niż Fifę i Call of Duty. To pomost przerzucony pomiędzy odległymi światami casuali i hardkorowców.

Duskbloods wygląda trochę jak Bloodborne. Bohaterowie noszą kapelusze z wiktoriańskiej epoki, mówią szeptem i wymachują fikuśnym orężem. Wystarczyło, żeby armie ruszyły pod Waterloo. Niektórzy piszą o zdradzie, w końcu grę zapowiedziano w okolicach 10-lecia premiery Bloodborne’a – produkcji starzejącej się niczym wino, choć bez remastera ani tym bardziej kontynuacji na horyzoncie. Inni wrzucają memy, na których chłopak (Sony) zachęca dziewczynę (FromSoftware) do spółkowania ze swoim kolegą (Nintendo). Zabawne.

Ja uważam, że dobrze się stało. Fakt, że Miyazaki i spółka dogadali się z Big N, przywodzi na myśl czasy podjazdowych wojenek między użytkownikami konkurencyjnych platform. Żeby nie było – nie tęsknię za tamtymi czasami i nie widzę nic kulturotwórczego w takich wojenkach. Efektem ubocznym tych konfliktów był jednak artystyczny ferment, na który żywo reagowaliśmy. Jako że współczesna branża gier wideo wprowadza nas w stan permanentnego uśpienia, jest to, z braku lepszego słowa, ożywcze.

Kto kupuje Switcha?

Niepokoją mnie inne rzeczy. Na przykład to, że oferta Nintendo jest skandaliczna. Prymusów z matematyki nie muszę pouczać. Liczby mówią swoje: 449,99 dol. (cena detaliczna) czyni ze Switcha 2 najdroższą konsolę w dziejach firmy (dla porównania wydany w 2017 r. Switch kosztował zaledwie 299 dol.). Z kolei 90 dol. za odpicowaną w 4K i 60 klatkach na sekundę, liczącą osiem lat grę The Legend of Zelda: Breath of The Wild to już ponury żart. Zwłaszcza że – inaczej niż w strategiach wydawniczych Sony, których przykładem były „reżyserskie” wersje Ghost of Tsushima oraz Death Stranding – nie jest to gwarancja żadnej nowej zawartości.

Cały artykuł dostępny w PSX Extreme 332.

Instagram