Kontynuacja hitu od Warhorse Studios. Wciągająca opowieść osadzona w czasach średniowiecznej Europy. Wyrusz w niesamowitą podróż, zaczynając w skromnej kuźni, a kończąc na dworze królewskim.

Platformy: PS5 / XSX / PC
Premiera: 2024
Producent: Warhorse Studios

Przez długie lata Warhorse zmagał się z problemami finansowymi, nie mogąc znaleźć dla Kingdom Come wydawcy. Inwestorom nie podobało się to, że projekt stawia na realizm i kompletnie porzuca motywy fantasy. Teraz jednak sytuacja zmieniła się diametralnie. Czesi sprzedali już ponad 6 mln kopii swojego „symulatora średniowiecza”, ucierając nosa korporacjom, które wieściły im porażkę. Studio rozrosło się z grupki 11 zapaleńców, ściśniętych w małej salce, do aż 250 deweloperów, którzy kończą obecnie pracę nad epickim Kingdom Come: Deliverance II.

Kontynuacja przygody Henryka to znacznie większe przedsięwzięcie od części pierwszej, pod praktycznie każdym względem. W sequelu dostaniemy przede wszystkim świat dwa razy większy niż w 2018 r. Przestrzeń została tu podzielona na dwa główne obszary. W pierwszej mapie czeka na nas gęsta zabudowa czeskiego Kuttenbergu, miasta szybko bogacącego się na wydobyciu srebra. Druga rozległa plansza to natomiast prowincjonalne tereny, z lasami, łąkami i małymi wioskami, nad którymi góruje potężny zamek. Otrzymamy jednocześnie bardziej dramatyczną, pełną tragicznych wydarzeń historię z efektowną oprawą. Zamiast trzech godzin cutscenek Warhorse przygotowało tym razem ponad pięć godzin przerywników z pełnym motion capture, zapewniając przy tym znacznie więcej okazji do podejmowania ważnych decyzji.

Prosty syn kowala, który nie umiał jeszcze niedawno czytać, wypływa w sequelu na szerokie wody trwającej wojny domowej, stając się giermkiem znanego doskonale fanom Jana Ptaszka (Hansa Capona). Rozszerzają się zatem horyzonty fabularne i ambitniejsza staje się też wizja tego wirtualnego świata, który ma się wziąć za bary nawet z takimi gigantami jak Red Dead Redemption 2 czy Skyrim. Warhorse dba o to, by każdy z setek mieszkańców tego średniowiecznego sandboksa miał swój zawód, zajęcia po fajrancie czy miejsce do spania. Autorzy podkreślają, że nie są to makietowe postacie, materializujące się na potrzebę chwili z powietrza. „NPC-ów jest tylu, że skończyły się nam łóżka w mieście i wyprowadziliśmy część poza mury” – opowiada Daniel Vavra.

Cały artykuł dostępny w PSX Extreme 320.

Instagram