Ale o tym nie wie żaden stereotypowy użytkownik konsol. By doświadczyć najradośniejszego ze zmartwychwstań, jakie zapewniła scena niezależna, musicie zejść nieco głębiej.

Według powszechnego przekonania „trójwymiarowa platformówka” to domena Nintendo. Chcąc skakać i zbierać, sięgacie obecnie po Switcha – tam zobaczycie, jak wyglądałby rynek gier wideo, gdybyśmy nie przeżyli sieciowego zwrotu siódmej generacji konsol, gdyby warto było nadal inwestować większe pieniądze w zręcznościowe podgatunki. Całkiem zgodni też jesteśmy, że symboliczna śmierć platformerów 3D przypada na czasy PlayStation 3 oraz Xboksa 360, chwilę po ich drastycznej ewolucji w kierunki mroczne (Jak II), strzelane (trzeci Ratchet) czy skradane (Sly Cooper). Pojedyncze wyjątki, jak cała marka LittleBigPlanet (liczę, choć ze względu na perspektywę nie powinienem!) i Ratchety od Tools of Destruction w górę, zdarzały się tak rzadko, iż nawet optymista-szaleniec nie dyskutował z powyższą opinią o zgonie. Głośna porażka krytyczno-marketingowa Yooka-Laylee w 2017 r. zdawała się definitywnym potwierdzeniem, że duże platformery 3D poza Nintendo nie mają racji bytu. I z perspektywy konsolowca na tym kończyłaby się ta refleksja. Dość smutno. Szczególnie w oczach pokolenia wychowanego na piątej generacji.

Steamulacja

Co innego natomiast powiedziałby przeciętnie rozeznany pececiarz. Pececiarz bowiem – również takiego posługującego się de facto konsolą, z padem, przed telewizorem, po prostu na Linuksie, z wbudowaną, wygodną nakładką na Steama – ma dostęp do dużo szerszego rynku niezależnego niż ten, który przefiltrowany (lub nie) dobija później do konsol. Na rynku pecetowym data premiery Yooka-Laylee może być traktowana jako początek zmartwychwstania platformerów 3D. Od dobrych kilku lat (pandemia jakoś zmieniła nasze postrzeganie okresu 2020-2022) Steama co prawda nie zalewa, ale co roku wzbogaca przynajmniej porządna garść interesujących zręcznościówek zainspirowanych poetyką PlayStation/Saturna/Nintendo 64, tworząc w tym momencie już taką listę solidnych tytułów, że można by spędzić przy nich całe miesiące, chcąc zaliczyć wszystko na 100%. Tylko umiar i zatrzęsienie obowiązków powstrzymują mnie przed włączaniem kolejnych ciekawych zręcznościówek miesiąc w miesiąc, odkąd zaopatrzyłem się w Steam Decka. Czasami myślę, że poza nimi, wyścigami i Like a Dragon mógłbym nie grywać w nic innego.

Cały artykuł dostępny w PSX Extreme 320.

Instagram